UZALEŻNIENIE


        Jednak pasja  to coś z czym ciężko walczyć, coś jak nałóg – nie można się oprzeć - tak więc my „nałogowcy” spędziliśmy kolejny dzień w terenie.

Tym razem  okolice Leśnej Wody. Miejsce jak zwykle „wygrzebał” gdzieś Andrzej.

Pora roku wybitnie grzybowa – czyli ciąg dalszy spotkań mykologicznych😊

Dosyć wilgotno co było czuć po wyjściu z samochodu, a widać na poniższym zdjęciu.



Weszliśmy do lasu i się zaczęło. „Polegliśmy” już przy pierwszym powalonym pniu. Na początek jakieś maleństwa (nie wiem czy to śluzowce czy grzyby 😟) ładne i maleńkie to strasznie.




Potem było już tylko lepiej - trafiliśmy na piękne Soplówki, od których ciężko było się oderwać.









Kiedy w końcu zostawiliśmy je w spokoju (bardziej z rozsądku niż z ochoty) wtedy Asia znalazła pierwszego Próchnilca (nazywanego również „palcami diabła) .






Po nim Gosia znalazła następne – no i znowu leżeliśmy w liściach.






Przy okazji tego „polegiwania” wypatrzyłem kolejne maleństwa – Kubek pręgowany.




Wszystko to małe więc leżenia ciąg dalszy – ale myślę, że dla tych kadrów było warto.
Na sąsiednim pniu natomiast „wylegiwał” się ….... mózg. 



Znaczy tak mi się skojarzył ale naprawdę to - Galaretnica mięsista (chyba?)

Gosia z Andrzejem zajęli się jej „obrabianiem”


Od lewej: Andrzej i Gosia


Asia natomiast zajmowała się tropieniem i wynajdowaniem  naszych „ofiar” 

Asia - wersja: Tropiciel


Tak więc oprócz próchnilców mamy jeszcze: Purchawki




Jakieś grzybki porastające pnie




Kustrzebkę




A na koniec pień buka porośnięty hubami. 




To zdjęcie robiłem już na stojąco. 😊 


Gosia lub Andrzej – nie wiem - znaleźli grzybka „okupowanego” przez żuka i do moment gdy nie zaczął się „ewakuować” uważaliśmy go za martwego (znaczy owada) – nic bardziej mylnego-  pomimo chłodu był aktywny.



Czas płynie szybko – tak więc po około dwóch godzinach zaczęliśmy się zbierać .

Przy okazji znaleźliśmy jeszcze przy rowie jakieś grzybki wystające spośród liści – prawdopodobnie Goździeńczyk – ale nie mam pewności.





Wyszliśmy na drogę i ku naszemu zdumieniu okazało się, że cały ten czas spędziliśmy właściwie nie dalej niż 50 m od auta ???!

Hm, a tyle się nachodziliśmy …😲



A wracając do Andrzeja i wynajdywania miejsc - nie wiem skąd On ma te pomysły ale jak na Profesora przystało jest bardzo kreatywny.

Ja niestety mam inaczej – pisałem już, że lubię miejsca, które znam i nie za bardzo lubię zapuszczać się w nowe. Wynika to chyba z tego, że po „okręceniu” się wokół drzewa nie mam pojęcia gdzie jestem.

Jeśli ktoś chciałby mi powiedzieć, że można się po mchu orientować to muszę z przykrością stwierdzić, że to nieprawda bo mech rośnie dookoła drzewa 😱😂

Zresztą często myślę, że przy mojej chęci do podróży to do dzisiaj nie wiedzielibyśmy, że istnieją inne kontynenty….

Chociaż nie mam przekonania czy wiedzielibyśmy również, że mamy morze…. 

No cóż.. 


Fot: Marek Czubaszek


Komentarze

  1. Marku, każdy Twój opis wyjścia z domu, to niezapomniana uczta dla oczu i wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam tylko huby i purchawki,lecz dzięki Tobie mam okazje poznać tez inne. Piękne zdjęcia,nigdy bym na to nie zwrócila uwagi,ot poprostu coś rośnie. Raczej szukalabym borowików😄🤭.Komentarz o twojej chęci przemieszczania jest rewelacyjny👍

    OdpowiedzUsuń
  4. Marku, to co robisz jest niesamowite. Tak jak kiedyś Ci pisałem, zazdroszczę Ci wyczucie czasu i kadru. Wielki szacunek. S.P

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Marku, piękne zdjęcia i widać, "czuć" tutaj pasję:) za każdym razem jestem pod wrażeniem:) Czekam na następne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Marku, kolejna ciekawa foto wycieczka zwieńczona dużą porcją świetnych zdjęć. Bogactwo natury w całej krasie. Różnorodność form, kolorów, ciekawe nazwy tych maleństw, na które patrzysz ,,okiem" obiektywu. Niektóre z nich budzą grozę... Próchnilec czy ,, mózg".... Oglądam i czytam z wielką przyjemnością i zawsze z uśmiechem, dzięki Twojemu poczuciu humoru.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz