Zimowity - i nie tylko

 



 Wraz z początkiem października wybraliśmy się , stałą grupą , na poszukiwania  Zimowitów . Może trochę za późno już ale ….. .   Z tym poszukiwaniem to właściwie trochę kłamię - miejsce znane opisane jako Łąka Zimowitów .

Po przyjeździe na parking i krótkim spacerze weszliśmy na łąkę . Kwiatów nie za wiele, a do tego po nocnych opadach deszczu większość z pozostałych połamana lub poprzewracana i schowana w trawie . 

Na zdjęciu od lewej : Gosia i Ela                                                                       fot. Marek Czubaszek


Szczęścia nie ma ale korzystając z okienka pogodowego ( przez kilka godzin mieliśmy słońce)  i z przyjemnej jak na tę porę roku temperaturę „rozpełzliśmy” się po łące.

Andrzej                                                                                                     fot Małgosia Rapak

Gosia i Wojtek                                                                                          fot. Marek Czubaszek



Część uczestników próbowała zrobić przynajmniej coś z tych „nie całkiem połamanych” roślinek , a ja natomiast skupiłem się na tym co mnie najbardziej fascynuje czyli mikroświat.


Na zdjęciu - ja                                                                                                 fot. Małgosia Rapak


Dosyć szybko przy kwiatku gdzie sobie spokojnie leżałem z aparatem pojawił się Bzyg Pospolity co zdecydowanie podniosło walory zdjęcia (jeśli takowe tu są ) 😊

fot. Marek Czubaszek


Najciekawsze jednak było jeszcze przede mną . Przyglądając się opadłym liściom zarejestrowałem jakiś ruch . Okazało się, że to – pomimo, że ma ok 7 mm -  największy nasz skoczogonek o wdzięcznej nazwie Czworoząb bielański (Tetrodontophora bielanensis) mający drugą nazwę – Mechowatka.

Mój stworek całkiem żwawo się poruszał więc dosyć ciężko było go złapać w kadr – ale mam


fot. Marek Czubaszek


Po raz pierwszy Czworozęby widziałem podczas pleneru fotograficznego w Świętokrzyskim  Parku Narodowym w zeszłym roku. 




Na koniec trafiła mi się biedronka , która – co było widać – próbowała znaleźć najlepsze miejsce aby wzbić się w powietrze . Przymierzała się do kilku liści chodząc tam i z powrotem , kilka razy wydawało mi się, że to już, a ona znowu się rozmyśliła i tak w kółko . Leżałem sobie więc z aparatem przy oku czekając na ten moment i pomimo, że robiłem zdjęcia seriami to i tak właściwie przegapiłem start . W chwili jak rozłożyła skrzydła bufor w aparacie odmówił współpracy (zapchał się ) i następny kadr był już bez biedronki . ☹ Znaczy wyszło jak zawsze 😊

 




No  tak -  miały być Zimowity, a w efekcie tych było najmniej :-(.

Następnym razem zdążę na czas - ale to już w przyszłym roku .

Niedługo znowu gdzieś wyruszę/wyruszymy na zdjęcia - napiszę .

Na koniec żeby mi nie było smutno, że wszystko było nie tak na drogę wypełzł winniczek .

On przynajmniej nie uciekał :-)




Wkrótce napiszę . Teraz planuję wypad na kolory Jesieni - zobaczymy 



Marek Czubaszek


 
























Komentarze

  1. Super,dowcipnie,ciekawie i bez zbędnego nudzenia,bo przecież i tak nie zapamietam tych wszystkich nazw🤷K.K.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz